środa, 27 lutego 2013

Kuchnia w niebieskim cz. 2


Witam serdecznie w moich skromnych progach :)

Od ostatniego postu dużo się działo. Przejechałam tysiące kilometrów. 
Codziennie zmieniały się krajobrazy, ludzie, okoliczności....
A teraz wróciłam i udaję, że z kuchni w ogóle nie wychodziłam ;)
I bardzo chcę Wam pokazać kilka kolejnych ujęć z niebieskim w roli głównej.


W witrynce ceramiczna miseczka w gwiazdki.
 Rzadko spotykany wzór z Bolesławca, tym bardziej się nią zainteresowałam,
 gdy znalazłam ją na wyprzedaży.
A w garnku misz-masz, trochę zimy, trochę lata.
I warzywo, bez którego tutaj się nie obejdzie ;)


Pojemniki na sól i pieprz znalazłam na targu staroci. 
Kupiłam, chociaż niebieskiego jeszcze wówczas w swojej kuchni nie widziałam ;)


Małe DIY.
W swoich kuchennych zbiorach posiadam bardzo dużo małych puszek.
Kiedyś namiętnie je zbierałam i trzymałam w nich różne rodzaje herbat.
W końcu znudził mi się ten kolorystyczny chaos i postanowiłam się za nie zabrać.


Moim wielkim odkryciem ostatnich czasów są farby w sprayu. 
Podoba mi się efekt gładkiego, równomiernego krycia, jaki można za pomocą nich osiągnąć.
Na pierwszy ogień poszła mała puszka, która teraz służy do przechowywania zapałek.
Warto jednak pamiętać, że używając rozpylanej farby można pomalować
 dużo więcej niż się pierwotnie zamierza ;)


Proponuję zatem wstawić malowany przedmiot do stojącego bokiem,
 dużego kartonu. I malować kilkukrotnie cienkie warstwy.
Literkę M (matches) malowałam odręcznie, co widać ;)
W końcu kupiłam jednak flamastry z olejną farbą.


Małe jest piękne!
Ten porcelanowy mikro dzbanuszek do mleka znalazłam na targu staroci.
To Bavaria :)


Na ten prawdziwy, pieczony w piecu, opalanym drzewem chleb warto czekać.
Dostawa w soboty pod same drzwi :)


Świecznik w granatowe grochy również jest z Bolesławca. 
Kto się oprze takim słodkościom za kilkanaście złotych....


Dziękuję Wszystkim za odwiedziny i komentarze. Cieszę się, że do mnie zaglądacie :)
Jeśli macie ochotę zapraszam również na mój fanpage na fb.

Pozdrawiam i do zobaczenia :)

http://www.facebook.com/ohmyhomepl








czwartek, 21 lutego 2013

Nowy? kolor...


Witajcie!

Kiedy myślałam, że wiosna już tuż, tuż, sypnęło śniegiem
 i zrobiło się naprawdę zimno.
Zostaję, więc w zawieszeniu, pozwalając sobie w dekoracjach na kilka wiosennych akcentów,
Nie będę jednak udawać, że jest już ciepło i szykować się do Świąt.

Niektóre z Was bezbłędnie rozwiązały zagadkę dotyczącą nowego koloru w kuchni, 
to: niebieski......


Niebieski i to nie w pastelowym odcieniu, przynajmniej nie teraz,
raczej bliżej mu do kobaltu....
Punktem wyjścia znów były zasłonki! 
Wyznaczyły nowe kolorystyczne tropy.
Parę drobiazgów w tym odcieniu też się w domu znalazło.


Lnianą, fioletową poduszkę dostałam na urodziny. Kolor mnie urzekł.
Nie mogę oderwać od niej wzroku ;)
W tle, na ścianie, ręcznie haftowana przez 
Babcię Zosię makatka.
W związku z próbami przytwierdzenia jej do ściany,
 została ona porządnie zniszczona,
konieczne więc będzie malowanie :)
Tak, tak, mówię to z uśmiechem, marzy mi się nowy kolor w kuchni!


Weranda Country z propozycjami pięknych, kwietnych kompozycji przywraca nadzieję, 
że wiosna jednak kiedyś nadejdzie :)


Ozdobne, ręcznie malowane talerzyki z naszymi inicjałami przyjechały z Asią z Sieny.
Kula przyturlała się do mnie w TK Maxxx.
G. powiedział,  że boi się kiedy tam wchodzę ;)


Wiktoriański kubek do herbaty z granatowymi jagodami mile tutaj widziany  ;)


 A w tle sprawcy całej zmiany: niebieskie zasłonki.
Policzyłam, że tylko jeden komplet kupiłam sama, resztę dostałam od Mamy.
I to ona jest motorem, (winowajczynią ;) tych zmian.
Zdradzę Wam, że na tym nie koniec, już dostałam następne ;)


Dobrze mi w tej nowej odsłonie. Kolor pięknie komponuje się z bielą za oknem.

Jeśli Jesteście zainteresowani, to zapraszam niebawem, pokażę pozostałe, kuchenne drobiazgi.
Zmieniając wystrój miałam jedną zasadę: nie kupuję niczego nowego,
czy udało mi się jej dotrzymać, a także małe DIY z udziałem mojej nowej, małej pasji, wkrótce.
Już teraz zapraszam!


Do zobaczenia!


sobota, 16 lutego 2013

Kuchnia pięciu przemian



Witam Wszystkich!
Mam nadzieję, że miło spędzacie ten wieczór?

Dla mnie to pierwszy od dawna wolny dzień,
co nie znaczy, że cały czas odpoczywałam, tak dobrze to nie jest :)
Rano swoje kroki skierowałam do kuchni 
i tam zostałam już do wieczora :)
Już wkrótce pokażę zmiany, jakie tu zaszły,
a dzisiaj zapraszam na małą podróż w czasie.

Ubiegłoroczna zima.
Dużo czerni i bieli, krople różu.
tutaj i tu



Wiosna
Ptaszki, trochę żółtego i niebieski...
Nawet storczyk się dopasował ;)
Notabene, teraz też kwitnie.



Lato
Delikatna mięta i biel złamana ciemnymi akcentami.
Pożalę się Wam, że jeden z  kubków z liczbami jest już unicestwiony, 
drugi na wykończeniu


Jesień
Czerwień, która zawładnęła domem na długo.
Pomogły naczynia i ocieplacz na czajnik z wzorem toile de jouy.



Zima
Świąteczne wydanie kuchni
Bombka od Zosi, ściereczka od Asi...


Kuchennych, kolorystycznych zmian było jednak więcej. 
Uważni czytelnicy na pewno je zauważyli :)
Prawie zawsze bodźcem są nowe zasłonki, 
które domagają się innej oprawy. 
Kiedy wydaje mi się, że aktualny, dominujący kolor zostanie na dłużej,
zaraz zaczynam myśleć o czymś nowym, 
albo po prostu tak wychodzi ;)

Jak myślicie, co teraz będzie?
Zapraszam już teraz.
Dziękuję Wam za odwiedziny, komentarze i przyłączanie się do obserwatorów bloga.
To takie miłe!


sobota, 9 lutego 2013

Paryski, pruski, egipski...


Witam serdecznie!

Paryski, pruski, egipski....
Domyślacie się już o czym mówię?
Dzisiaj "na tapecie" odcienie niebieskiego.
Szafirowy, chabrowy, kobaltowy...
No i oczywiście turkus...


Poprzednim postem rozpoczęłam niebieski sezon, 
pokazując Wam jak powoli zmienia się wnętrze pod jego wpływem.
Dzisiaj ciąg dalszy niebiańskich opowieści...
A skoro jest weekend to przenieśmy się do wypoczynkowego kąta :)



Tu można rozsiąść się wygodnie i wypić niespiesznie herbatkę, np. z turkusowego kubka ;)
Zjeść pączka, produkcji Mamy, która zaopatrzyła nas w te kaloryczne słodkości
 na dużo dłużej niż tłusty czwartek :)
Talerzyk to ceramika z Bolesławca.
I kto odpowie, jakiego koloru są gwiazdki?
Kobaltowe, szafirowe, a może to błękit Turnbulla?


Tutaj przyjemnie się czyta, a nawet pracuje.
No i buszuje po wnętrzarskich blogach :)
Można też usiąść i pomyśleć o niebieskich migdałach.
Nowszym nabytkiem jest aksamitna, granatowa poduszka, kupiona na wyprzedaży w Zara Home.


Wielką niespodzianką była dla mnie przesyłka od Oli z bloga moje miejsce na ziemi
Dostałam śliczną kartkę i wspaniałe magazyny wnętrzarskie, pełne inspiracji
i stylów. Domyślacie się co robiłam przez ostatnie godziny? ;)



Niebieski, lazurowy? koc kupiłam już kilka lat temu
 i ... nie mogłam się przekonać do jego odcienia.
Przeleżał nieużywany na dnie szafy. 
Teraz spojrzałam na niego łagodniejszym okiem.
Lnianą poduszkę w kwiaty  z Zara Home pokazywałam na blogu już nie raz. 


W pudełku ze starymi pocztówkami znalazłam tę, z zimowym pejzażem.
Została przesłana w 1924 roku.


A to ostatni z trzech wazonów, które kupiłam na targu staroci.
Pokazywałam je tutaj i tutaj 
Ten w modrym kolorze w wydrążone łezki dostałam w prezencie, jako dodatek do pozostałych :)


I pomyśleć, że kiedyś nie wyobrażałam sobie niebieskości w domu!
Chociaż lubiłam ubrania w tym kolorze,
to nie akceptowałam ich we wnętrzu.
Jak widać, gust się zmienia :)

Pozdrawiam!




sobota, 2 lutego 2013

Trzy kolory. Niebieski....pokój


Witam serdecznie!

W domu znowu mała, kolorystyczna zmiana.
Był czerwony, biały jest zawsze, teraz przyszła pora
na niebieski....
Potrzebowałam odmiany i wpuściłam do środka
 oddech królowej śniegu ;)


Właściwie zmieniło się tylko kilka drobnych rzeczy,
 ale to one decydują o charakterze wnętrza.
Obraz na płótnie z napisem
Bless this house with love and laughter
wisiał do tej pory nad schodami,
ale przechodząc zabrałam go do pokoju,
teraz tu będzie jego miejsce...


Zanim nastaną wiosenne pastele,
mieszam odcienie: błękit, turkus, morski, granat 
i nawet do siebie pasują!
Bieżnik w pasy, wiadomo, od mamy :)


Jak wszędzie o tej porze roku, u mnie także plantacja hiacyntów.
Nie powiem, żebym przepadała za ich zapachem, ale kolor to wynagradza  :)
Prawie wszystkie są oczywiście niebieskie...
Nie miałam odpowiedniej osłonki, więc obłożyłam doniczkę szarym papierem
 i przewiązałam czarną wstążką w białe kropki.


Tak! To ta sama lampka,
ale zmieniłam abażur. Był tu już kiedyś, w czasach, 
kiedy nie było mojego bloga.
Hmm....kiedy to było? ;)


Dlaczego otaczam się niebieskim? 
To kolor przyjaźni, ale i spokoju, ukojenia.
Może podświadomie go tu wprowadziłam?
Ale uwaga, nadmiar podobno powoduje
infantylną naiwność i bezczynny błogostan :)
więc co za dużo...


No, ale można przecież od czasu do czasu pomyśleć o niebieskich migdałach...
Once  in a blue moon...


Komu się podoba, niech zajrzy niebawem.
Pokażę jeszcze to i owo.
W kuchni też zaszły zmiany.
Przypadkiem, bez większych kosztów. 
Czasem wystarczy po prostu rozejrzeć się wokół
i okazuje się, że mamy w domu więcej niż nam się zdaje....

Pozdrawiam i bardzo dziękuję Jowi za wyróżnienie :)



Z nowym rokiem

                                                              Dzień dobry!     Stęskniłam się... za dłuższą myślą wyrażaną w tekstach ... do...