Witam jesiennie! Dzisiaj jest ta prawdziwa, z kapiącym deszczem, szarością za oknem i lekką nostalgią...
Nieustannie próbuję rozświetlić ten mrok. Świece, kolorowe kwiaty i muzyka. W piekarniku kaczka z jabłkami... listopad.
Listopad ma kolor ciepłej żółci. Nie pamiętam, żeby w domu było więcej punktów w tym odcieniu. Nawet kwiaty się znalazły...
Chryzantemy... w Polsce wciąż są uznawane za kwiaty cmentarne, pojawiają się ewentualnie na gankach i trasach, nieśmiało w bukietach.
W tym roku zaprosiłam je do środka i przyznam, że przerzuciłam całą swoją miłość z dalii właśnie na nie.
Lato i jesień to czas obfitości jeśli chodzi o zdobycze vintage. Więcej spaceruję, a ścieżki prowadzą do miejsc, gdzie można je znaleźć. Moją perełką jest biały dzbanek Arzberg ze złotą kulką. O tej porze roku większość z mojej kolekcji jest wciąż w użyciu. Parzę w nich herbaty z suszonych owoców i rooibos.
Długie świece na wagę złota... kto wie gdzie można kupić takie wydłużone, w stożkowym kształcie? Te znalazłam w Zara Home.
Przyznajcie się, myślicie już o świątecznych dekoracjach?
;) ja tak...
Tymczasem rozkoszuję się atrybutami jesieni: zapachem szarlotki i migotaniem płomieni. Kryształowy, fioletowy świecznik przywiozłam z ulubionej Huty Szkła Julia, ten z żółtymi szybkami to vintage.
A więc rozsiądźmy się wygodnie w fotelu i ...
Zjedzmy rogala świętomarcińskiego...
Tu są prawdziwe, tradycyjne, poznańskie
To słodka tradycja 11 Listopada...
A tradycję, wiadomo, trzeba podtrzymywać :)
Dobrego weekendu....