niedziela, 31 grudnia 2017

Kuchnia na koniec i początek



Witam w ostatnim dniu 2017 r. 
Zaczęłam pisać bloga 6 lat temu o tej porze, więc żeby tradycji stało się zadość wpadam ze zdjęciami świątecznej kuchni.
Lubię ją w takim wydaniu, jest bardziej uroczyście, odświętnie, w każdym kącie stoją smakołyki, apetycznie pachnie, ale i sprzątania jest więcej, o tak...



Mocno się staram, żeby co roku nadać jej nowy wygląd. Tworzę inne dekoracje, również okienne.


W szklanych naczyniach zachowało się jeszcze trochę pierników, po Świętach smakują naprawdę wyjątkowo :)




W tym roku pisakiem kredowym wymalowałam na szybie zimowe obrazki.
Jest trochę bardziej na luzie. A wieczorem, kiedy robi się ciemno, jest naprawdę bajkowo :)



 Tradycyjne gałązki świerkowe nie wytrzymują próby czasu, spojrzałam więc przychylnie na tuje w ogrodzie :) Na nich gwiazdki zrobione przez ciocię Gosię.



No i zbieranina wszystkiego. Uwielbiam te rzeczy. Niektóre są pamiątką rodzinną, inne pieczołowicie wyszukane. Kolejne znów są efektem zakupów i małych fascynacji.










Pomęczyłam Was trochę zdjęciami, więc na koniec serdecznie Wam dziękuję za kolejny wspólny rok. Nie wiem co przyniesie następny, ale mam nadzieję, będzie dobry. Tego i Wam życzę, niech to będzie Dobry Rok!

piątek, 22 grudnia 2017

Święta już tu są...


Witam serdecznie!


Udało się choć na chwilkę wpaść na bloga przed Świętami. Jak w każdym domu dużo się dzieje :)
Oprócz szaleńczych prób ogarnięcia wszystkiego staram się jeszcze zrobić ostatnie dekoracje.
Co roku, a jestem na blogu już 6! lat pokazuję Wam trochę inne oblicze domu na Święta.
Nie oznacza to, że wciąż kupuję nowe rzeczy. Fakt, kilka zawsze przybywa mimowolnie, a i pomysły się pojawiają. Chociażby ta gałąź na ścianie. Tu z pomocą przyszedł pinterest oraz znajomy rodziny Paweł, który dla mnie przygotował idealną sztukę ;)
Dwa dzwonki - świeczniki kupiłam jeszcze latem, na targu staroci i proszę...


Bordowej gwiazdce od bettys-home.pl po prostu nie mogłam się oprzeć. Welur uwielbiam i najchętniej miałabym ją we wszystkich kolorach. Na jednej poduszce nie poprzestałam i do domu naszego oraz Siostry trafiły białe w złote choinki :)
A salon wygląda tak...



Przerwa na kawę to teraz luksus :) Z drugiej strony, jeśli nie ma czasu by delektować się tą atmosferą to po co to wszystko?!



W tym roku zajmuję się na poważnie uprawą amarylisów. Nigdy wcześniej nie były dla mnie tak łaskawe! Ten biały z Ikei notabene wprost oszalał. Obecnie 6 kwiatów jest już w pełnym rozkwicie, nie nadążam robić mu zdjęć!
Mała Smukke to prawdziwy rarytas zdobyty przez G. Nie ze skandynawskiego sklepu, a na taką ta lampka wygląda, ale z poczciwej Biedronki :)


Kościółek vintage, kupiony na targu staroci. Dziś już nie robią kościółków z krzyżem, taki znak czasów. Ale jeśli idea wspólnoty i radości z bycia razem idzie pod hasłem Happy Holiday, to nie mam nic przeciwko temu. Dziś trzeba się jednak starać, żeby nie zgubić sensu tych Świąt.


Moda dotyczy również... wianków ;)
Ostatnio bardzo na czasie są metalowe obręcze. Moje wykonał sąsiad.
Dodałam eukaliptus, bombkę i cynamon.


W tym roku zwariowałam wprost na punkcie obrusu świątecznego, a raczej zimowego z Zara Home. To on wyznaczył kierunek dekoracji w domu.
Na ścianie pojawiły się trzy wianki, tak jak w ZH.
A w oknie świeci zdobyczny (targ staroci), skandynawski świecznik. Podoba mi się ten północny anioł i gabaryty lampki. Wreszcie coś większego!


Podstawą stroika adwentowego stał się metalowy świecznik Ib Laursen, który kupiłam podczas przypadkowego odkrycia miasteczka Bardo w Kredensie Babci Heli. Białe świece już się wypaliły, czerwone zostawiam na Boże Narodzenie.


Moi Drodzy,
życzę Wam cudownie ciepłych w sercu Świąt Bożego Narodzenia, spędzonych z bliskimi, w dobrej atmosferze, którą wyznaczą nie tylko dekoracje, choinka, potrawy, ale przede wszystkim ludzie i ich dobre emocje. Niech Wasze Święta będą radosne i spokojne, gdziekolwiek je spędzicie.
Do zobaczenia!



piątek, 8 grudnia 2017

Dzieje się...


Witam!

Pomimo, że rzadko publikuję nowy post o zmianach we wnętrzu uwierzcie, że wciąż dużo się u nas dzieje. Czasem to drobiazgi, które staram się uchwycić na Instagramie.
Do Świąt zostało dwa tygodnie, a ja rzuciłam się w wir przystrajania domu. Za wcześnie? Może, ale chcę się nacieszyć atmosferą. Czas tak szybko biegnie...
Na pierwszy ogień - przedpokój. Zawsze się staram wymyślić coś nowego.
Tym razem amarylis się pospieszył, domek z Kwiaty & Miut, stara taca z Orbisu (ktoś pamięta?) 
no i mamy gotową, świąteczną kompozycję.


Bardzo podobają mi się aranżacje z kwiatami w szkle różnego typu.
Zamiast doniczki, posadziłam go w szklanym wazonie, a ziemię przykryłam mchem.
Wystrzelił w górę.


Ostrożnie Misiolku!
Można oglądać, nie dotykać. Tak sobie powtarza ;)



Zawsze jasno. Dlatego lubię półmrok i migoczące światełka, 
które wprowadzają niezwykły nastrój.


Od mamy dostałam ten świąteczny kwiatek: Helleborus niger.
Podoba mi się jego opis: Flowers before Christmas. Winterhardy & Evergreen :)



Jestem ciekawa czy u Was pojawiły się już świąteczne dekoracje?

Pozdrawiam i do zobaczenia... szybciej niż się wydaje :)


sobota, 7 października 2017

Dekonstrukcja


Witam ciepło w ten naprawdę zimny dzień!
Ostatnie, piękne jesienne dni odchodzą już chyba w przeszłość, a pogoda sprzyja życiu domowemu.
Częściej jesteśmy w domu, zaczynam odkrywać go na nowo.
Małe zmiany cieszą jak zwykle. Zmiana zasłon, koloru poduszek, dodatków.
Kilka niebieskich dodatków ożywiło wnętrze.


Ostatnio przybyło mi kilka fajnych tac, dwie kupiłam na wyprzedaży w Zara Home. 


Przydają się, no właśnie do tego, żeby nie stawiać kubka na sofie :)


Wielkim wyzwaniem jest dla mnie kredens po dziadkach. U mnie tymczasowo, czekam aż zabierze go moja siostra. Dlatego nic nie zmieniam, nie odnawiam. Próbuję go jakoś oswoić.
Z zabytkowymi krzesłami i starym stołem zawsze wyglądał nobliwie.
Trzy rysunki Ferdinanda Schmutzera zawieszone nad kredensem stanowiły symetryczną kompozycję. Postanowiłam ją trochę rozbić i wprowadzić trochę nowoczesności.


Wykorzystałam ramki do zdjęć, które były już w domu i wisiały w innych miejscach
Na jednym z zagranicznych blogów zobaczyłam właśnie takie zestawienie starego z nowym
 i wreszcie trochę odświeżyłam ten kąt. Nastąpiła mała dekonstrukcja. 
Wywołałam zdjęcia ze Szwecji, Misiolka.
Tymczasowo pozostała też lampa ananas, którą na zimę zawsze chowam.


Przyznam Wam, że jestem z siebie zadowolona.
Obawiałam się, że zanudzę Was tymi zdjęciami z pokoju dziennego.
Teraz poczułam wenę do zmian.


W tk maxx kupiłam też dwie, proste, portugalskie donice. 
Mały, pasiasty klosz wpadł mi w oko w pepco.


Do odnowienia czeka na mnie 14 krzeseł! Nie żartuję, zima zapowiada się bardzo pracowicie.
Lubię ten powiew świeżości w domu i mam nadzieję, że niedługo będę mogła Wam pokazać coś nowego.

Pozdrawiam serdecznie!









niedziela, 10 września 2017

Kadry z kuchni cz. 2



Witam w ciepły, może już ostatni w tym roku taki weekend.
Dziękuję za odwiedziny  i komentarze pod poprzednim postem.
Cieszę się, że i Wam spodobały się zmiany w kuchni.
Dziś kilka kolejnych ujęć i spojrzenie "od drugiej strony". 


Kolor szary, który na początku wydawał mi się ciemny teraz w ogóle nie rzuca się w oczy,
a jednak nie jest mdło, przedmioty odcinają się od tła.
Niech Was nie zwiedzie pozorny ład. Na co dzień jest tu o wiele więcej chaosu. Cóż, życie...



Na dworze coraz bardziej szaro,
ale lubię ten czas kiedy w domu coraz więcej migotających świec.



Ostatnio rozmontowałam ten duet. Jeden z obrazków powędrował na ścianę nad stolikiem.
Tutaj zawisła deska Jamiego Oliviera.


Z czeluści spiżarni wyciągam czasem rzeczy, o których zapomniałam. Mała tacka z łosiami przypomina mi o podróży do Szwecji.
Żaden z tych przedmiotów nie jest przypadkowy.
Kiedy ktoś pyta skąd mam te rzeczy, mówię: lata zbierania...



Ostatnie zdobycze z targu staroci to głównie kuchenne naczynia. 
Wśród nich urocza, francuska patera, która idealnie pasuje do kąta z niebieskimi dodatkami.


Idealna na śliwki


Na ścianę nad stołem planuję coś bardziej oryginalnego, tymczasem zawiesiłam tu jedną z grafik.
Myślę jednak o powieszeniu talerzy. Macie na to jakieś sposoby?
Bardzo lubię ten kąt!




Ostatnie zmiany pokazały, że nawet w małej kuchni można coś ulepszyć.
Niewielkie, ale jednak, dodają świeżości.
Dla G. likwidacja półek od kompletu była dziwnym pomysłem. Jednak ta mała dekonstrukcja dodała pazura temu miejscu, a przy moich zbiorach nowa półka jest idealnym miejscem do ich eksponowania.
Zaznaczam, że wszystkie mają wartość użytkową.



To tyle, choć każdego dnia, mimo że nie mam za dużo czasu, wciąż zmieniam coś w domu.
niebawem pokażę jak prostym sposobem dodałam nowoczesności wnętrzu.
Życzę miłego dnia!

Z nowym rokiem

                                                              Dzień dobry!     Stęskniłam się... za dłuższą myślą wyrażaną w tekstach ... do...