Dzień dobry moi Drodzy!
Witam ciepło i nie zważając na aurę pogodową zapraszam do mojego przytulnego kąta :)
Tu jest wszystko to co lubię: książki, notesy, szuflady pełne sentymentalnych drobiazgów...
Ponad 90-letni stół przywieziony z Kresów przez Pradziadków,
ich świadectwo ślubu oprawione w ramę...
Całkiem dobra miejscówka, żeby napić się herbaty i ukryć się
z ostatnim kawałkiem czekoladowego ciasta :)
Pytacie o przepis?
Proszę bardzo... To akwitański deser Le negre, czyli Murzynek, z książki Marka Łebkowskiego: "Ciasta i desery", którą od lat mam już w swoich zbiorach. Proste i pyszne.
Podaję je zawsze z dżemem Mamy, ale świetnie pasuje do niego czerwone wino i inne alkohole.
Murzynek (akwitański Le negre)
200 g gorzkiej czekolady
200 g masła
200 g białego cukru
4 jajka
Pokruszoną czekoladę podgrzewamy w kąpieli wodnej z masłem do rozpuszczenia
Żółtka ucieramy z połową cukru. Kogel-mogel łączymy z czekoladą i zdejmujemy z ognia.
Białka ubijamy z resztą cukru i delikatnie mieszamy z masą.
Okrągłą formę 24 cm. wykładamy papierem i wlewamy ciasto.
Wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, na 40 minut.
Smacznego!
W domu panuje lekki bałagan, zaczynam dekorować go świątecznymi akcentami,
które sukcesywnie będę pokazywać na blogu.
Od następnego posta obiecuję gwiazdki, renifery... no może trochę się zapędziłam,
ale na pewno będzie już czuć grudniową atmosferę.
Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli i udanego tygodnia!
marta