piątek, 29 stycznia 2016

Detale


Detale. W nich ukryte jest piękno.
Nawet jeśli nie są one dziełem wybitnych projektantów, nie kosztują fortuny.
O ich wartości stanowi sentyment właściciela do przedmiotu, który często wędruje z nim podczas przeprowadzki. Czasem jest to coś ulotnego, co przez chwilę cieszy oko, jak gałązka czy kwiaty.
Ociepla wnętrze, dodaje mu indywidualności i ... zbiera kurz, jak często mówią nasi goście minimaliści ;)

Ten lampion z Almi Decor jest ze mną od lat. Przeszedł już chyba przez pięć mieszkań.
Ostatnio odkrywam go na nowo za sprawą marokańskiego stylu, który jest ostatnio bardzo modny.


Na rozdrożu pomiędzy zimą a wiosną wdycham słodką woń jabłek. Choć już przez moment, podczas spaceru czułam świeży zapach wiosny, a raczej ziemi, która ukazała się spod topniejącego śniegu.


Moja recepta na przetrwanie zimy? Koniecznie gorące napoje. Herbata i kawa, ale lubię też napar z imbirem i cytryną. Kubek oczywiście też ma znaczenie ;)
Tutaj z "bolesławcem"


Ostatnie ozdoby świąteczne powędrowały już na strych a ja daję sobie chwilę oddechu przed kolejnymi zmianami kolorystycznymi. 
Trudno w to uwierzyć, ale za niespełna dwa miesiące Wielkanoc.


A tu mała zbieranina kuchenna. Szklany pojemnik z SIA, który ma już kilkanaście lat.
Sama się dziwię, że po tylu przeprowadzkach jeszcze jest z nami, tfu, tfu.
I kilka szwedzkich drobiazgów. Kto zgadnie, które są ze Szwecji?


Pozdrawiam Wszystkich ciepło i życzę dużo przyjemności w weekend!
Dziękuję za komentarze pod poprzednim postem.
Czy ktoś się pokusił przygotować tartę pomarańczową?

Marta



poniedziałek, 25 stycznia 2016

Słodko, zdrowo i słonecznie



Słodko, zdrowo... czy to się wzajemnie nie wyklucza?
Nie, jeśli uznamy, że oprócz porcji witaminy C na nasze zdrowie wpłynie również świetlisty, słoneczny kolor tarty pomarańczowej, która doda nam energii w ten ponury dzień.
No i dobre samopoczucie, a to podstawa przy zachowaniu zdrowia :)



A wszystko za sprawą książki, która w końcu trafiła i do mnie.
Piszę: w końcu, bo już od dłuższego czasu się nią zachwycam i odwiedzam bloga kulinarnego 
Ostatnio kolekcjonujący książki kucharskie G. kupił kilka "brakujących" pozycji, a wśród nich książkę Zosi: Przepisy na cztery pory roku.
Jako blogerka zdecydowanie wnętrzarska "łowię" pojawiające się na blogu kadry z Jej pięknego domu. Lubię ten kobiecy, romantyczny, a jednocześnie prosty i elegancki styl. Cieszę się, że wśród modnych ostatnio nowoczesnych, zgrzebnych stylizacji jedzenia, gdzie powtarzają się akcesoria użyte do ich przygotowania, tu znajdę także porcelanę i kryształ oraz tradycyjne wzory. I dosłownie każde zdjęcie, nawet to zimowe, rozgrzewa kolorami.


No, ale to książka kucharska, więc wypadało coś upiec.
Najbliżej mi do ciast, więc padło na tartę pomarańczową.
Czy zdetronizowała moją ulubioną tartę cytrynową?
Trudno stwierdzić, ale jest pyszna i łatwa w przygotowaniu, bo kremu nie trzeba zapiekać.


 Jest nie tylko smaczna, ale też dobrze wygląda :)
Jest okazja do zrobienia kilku zdjęć w słonecznym klimacie.
Tym bardziej, że za oknem ponuro...


A Wy jak umilacie sobie szary poniedziałek?


Pozdrawiam serdecznie!

marta

sobota, 16 stycznia 2016

Liczę dni...


Witam!

Ledwo się zaczął nowy rok, a już minęła połowa stycznia.
Kiedy to się stało?!
Czas pędzi jak szalony, a ja chwytam dzień odhaczając kolejne dni na kalendarzu,
który mam zawsze przed oczami :)




Poznajecie?

To kalendarz, który znalazł się w dwóch ostatnich wydaniach mojej ulubionej Werandy Country
Autorką jest Ela Wojciechowska (Melka)
Kilka miesięcy zawiesiłam na sznurku w oknie kuchennym :)




Następne dwa tygodnie są dla mnie na wagę złota.
Spędzę je spokojnie, w domu, oddając się zajęciom kury... o przepraszam, pani domu ;)
A potem się zacznie...


Sami widzicie, że w domu panuje jeszcze świąteczny klimat.
Choinka wciąż stoi (niezła zawodniczka), świecą się lampki.
Tylko wiosenne kwiaty zaczynają wypierać inne ozdoby.
Do białej wazy wstawiłam hiacynty, a w szklanym lampionie rośnie narcyz.
Lubię ten szwedzki klimat.
Prosto, trochę zgrzebnie, zwyczajnie...



W kuchni pojawił się też nieduży obrazek z Matką Boską, który od zawsze był w domu mojej Babci.
Zainspirowałam się Dorotą Szelągowską, która w swojej kuchni w siedlisku na Warmii ma ikonę,
A jak wspomniała w wywiadzie, w wielu wiejskich domach do dziś właśnie w kuchni znajdują się święte obrazy.



 Ostatnio w tkmaxx kupiłam stojak na kubki, które niebezpiecznie się rozmnożyły ;)
Co prawda marzy mi się taki z Ib Laursen, ale ten wpadł mi w oko.



Pozdrawiam Was i życzę długich dni.
Oby udało się choć na chwilę zatrzymać czas.
Oczywiście w dobrym momencie ;)





czwartek, 7 stycznia 2016

Biało, zimowo, świątecznie?


Dobrze mi w tych klimatach, oj tak dobrze...
W naszych stronach rzadko sypie śnieg, więc cieszę się pięknym krajobrazem.
Aż szkoda zasłaniać okna!
Dom wciąż jeszcze świątecznie przystrojony. 


W biblioteczce nie brakuje światła.
Mrok rozświetlają gwiazdy i małe gwiazdki. 
Lampiony i świece. 
Wydawać by się mogło, że elektryczność jest tu prawie niepotrzebna ;)



Ten mały kościółek znalazłam na targu staroci.
Dziś już trudno kupić w sklepach z dekoracjami taki z krzyżem.
Ma swoje lata, o czym świadczył przedpotopowy układ elektryczny, zamontowany przez jakiegoś amatora, który usunęłam.



W szkle zrobiłam też naturalny, zimowy stroik.
Trochę mchu z lasu, drewniane ozdoby, posrebrzane szyszki.



Uwielbiam przebywać w tym pokoju.
Ten widok...
Dziś wszystko przykryte grubą kołderką śniegu.
Trzeba się napatrzeć zanim przyjdzie odwilż.
Wówczas zapadnie kurtyna ;)



A u Was coś świątecznego się jeszcze ostało?

Pozdrawiam serdecznie i przypominam, że jestem na Instagramie

Zapraszam 

marta

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Nowy początek?


Witam serdecznie w Nowym Roku!
Jak samopoczucie?
My zaczęliśmy intensywnie. 
Minęło kilka dni, a każdego udzielamy się towarzysko.

A co z Waszymi postanowieniami noworocznymi? 
Ja miałam jedno. Zaczynam bez słodyczy...
I sami widzicie....



Kiedy 1 stycznia pojechaliśmy do przyjaciół na kawę.
Powitali nas takimi pysznościami. Jak tu być konsekwentnym?


Ania zrobiła pyszny sernik z żurawiną. Przepis pochodzi z bloga Pistachio tutaj


Różowe makaroniki kusiły wyglądem i smakiem.
Ktoś tu się po nie skrada!


 A już totalną rozpustą było tiramisu, eh... jak tak dalej pójdzie...



Wszystko pięknie podane na zastawie Mariefleur V&B.
Mam kubki z siostrzanej serii Mariefleur Gris, które pokazywałam
I właśnie od Ani dostałam czajnik z tym motywem!
Bardzo się cieszę :)
A Anię namawiam do wzięcia udziału w Master Chef,
zobaczylibyście obiad :)

A jak Wasze początki?








Z nowym rokiem

                                                              Dzień dobry!     Stęskniłam się... za dłuższą myślą wyrażaną w tekstach ... do...