Witam ciepło w ten naprawdę zimny dzień!
Ostatnie, piękne jesienne dni odchodzą już chyba w przeszłość, a pogoda sprzyja życiu domowemu.
Częściej jesteśmy w domu, zaczynam odkrywać go na nowo.
Małe zmiany cieszą jak zwykle. Zmiana zasłon, koloru poduszek, dodatków.
Kilka niebieskich dodatków ożywiło wnętrze.
Ostatnio przybyło mi kilka fajnych tac, dwie kupiłam na wyprzedaży w Zara Home.
Przydają się, no właśnie do tego, żeby nie stawiać kubka na sofie :)
Wielkim wyzwaniem jest dla mnie kredens po dziadkach. U mnie tymczasowo, czekam aż zabierze go moja siostra. Dlatego nic nie zmieniam, nie odnawiam. Próbuję go jakoś oswoić.
Z zabytkowymi krzesłami i starym stołem zawsze wyglądał nobliwie.
Trzy rysunki Ferdinanda Schmutzera zawieszone nad kredensem stanowiły symetryczną kompozycję. Postanowiłam ją trochę rozbić i wprowadzić trochę nowoczesności.
Wykorzystałam ramki do zdjęć, które były już w domu i wisiały w innych miejscach
Na jednym z zagranicznych blogów zobaczyłam właśnie takie zestawienie starego z nowym
i wreszcie trochę odświeżyłam ten kąt. Nastąpiła mała dekonstrukcja.
Wywołałam zdjęcia ze Szwecji, Misiolka.
Tymczasowo pozostała też lampa ananas, którą na zimę zawsze chowam.
Przyznam Wam, że jestem z siebie zadowolona.
Obawiałam się, że zanudzę Was tymi zdjęciami z pokoju dziennego.
Teraz poczułam wenę do zmian.
W tk maxx kupiłam też dwie, proste, portugalskie donice.
Mały, pasiasty klosz wpadł mi w oko w pepco.
Do odnowienia czeka na mnie 14 krzeseł! Nie żartuję, zima zapowiada się bardzo pracowicie.
Lubię ten powiew świeżości w domu i mam nadzieję, że niedługo będę mogła Wam pokazać coś nowego.
Pozdrawiam serdecznie!