To był impuls.
To właśnie lubię najbardziej.
Siedzę na kanapie, czytam, znad książki spojrzę w jeden punkt
i zaczynam myśleć: "A może by tak...."
I się zaczyna!
Wnoszenie, znoszenie, wyciąganie z pudełek, ściąganie ze strychu.
Przymierzanie i odkrywanie nowych połączeń.
Adrenalina działa :)
Połączenie błękitu i zieleni kojarzą się raczej z wiosną,
ale potrzebuję delikatnych kolorów wokół siebie.
Tutaj przeważają radosne odcienie z tej palety.
Druga część pokoju to już sama nostalgia.
Zobaczycie następnym razem!
W szklanych, żłobionych we wzory słojach stoją kwiaty
o nieustalonej przeze mnie nazwie.
Zdecydowanie za rzadko wyjmuję z kredensu ten duet.
Kolorowe są tylko akcenty. Reszta to beż, kamień i szarość.
Ale nie będę się zarzekać
... znacie mnie. Nie minie trochę czasu i znów coś namieszam.
Nie można udawać, że nie widać odchodzącego lata.
Ale zgrzebnej jesieni jeszcze nie ma!
Dużą zdobyczą jest album austriackiego rysownika i fotografa,
niedawno odkrywanego na nowo
Ferdinanda Schmutzera
Znalazłam go na targu staroci.
Piękne ryciny ze starego albumu zostały oprawione.
O artyście jeszcze nie raz wspomnę i pokażę jak wyeksponowałam jego prace.
Tymczasem mała próbka poniżej
Dziękuję za wszystkie komentarze, uwagi.
Nie umknie Wam żadem szczegół!
Miło wiedzieć, że pamiętacie starsze dekoracje, śledzicie zmiany.
Już teraz zapraszam na następny post.
W nim kącik jadalny w delikatnej, chłodnej odsłonie i kwiaty,
których u mnie jeszcze nikt nie widział!
Do zobaczenia!
marta
Ślicznie ci to wyszło! Takie działania i zmiany pod wpływem chwili,impulsu,często okazują się najlepsze :)
OdpowiedzUsuńJa też nabrałam ostatnio chęci na niebieskości i już pomysł zakiełkował w głowie ;p
Pozdrawiam serdecznie!
To był dobry impuls! :)
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda :-)
OdpowiedzUsuńteż lubię takie spontaniczne akcje! piękny masz salon i ta zieleń jaka cudna...
OdpowiedzUsuńSpontan jest najlepszy! :-) Pięknie, świeżo i ożywczo u schyłku lata. Słoje cudne - zdecydowanie za rzadko je wyciągasz ;-)
OdpowiedzUsuńSpontany to jest to :)) Odświeżyło się :) Bardzo ładny ten obrazek z kapliczką!
OdpowiedzUsuńZapraszam przy okazji do mnie na wyjątkowe Jesienne Candy! ;)
Pozdrowienia serdeczne.
Bardzo ładnie:) Zmiana podoba mi się bardzo! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPiękna wiosna u Ciebie :)))
OdpowiedzUsuńślicznie :)
OdpowiedzUsuńHihi...no skąd ja to znam ;-)....ja sobie siedzę i nagle bach...a może by coś przemalować...i się zaczyna ;-)
OdpowiedzUsuńPrzeuroczo! Niesamowicie zgrałaś kolor poduchy z kolorem kapliczki BRAVO:-) A jaki cudny szklany wazon ze zrebrna oblamówką...marzenie. Pozdrawiam Kasia
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podoba taki wiosenny klimat o tej porze roku:) to fajny pomysł na odświeżenie. słoje piękne...
OdpowiedzUsuńJa uważam, że zielony jest zawsze "na miejscu", dlaczego nie miałby wpasować sie we wczesno-jesienne klimaty?? Ja jestem za:-)
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie , to taka fajna lekka i wiosenna aranżacja, ale przeciez trzeba sobie umilać nadchodzącą jesień :))))
OdpowiedzUsuńPieknie to wyglada i z tymi zmianami mam zupełnie tak samo, pomysł sam nadchodzi w najbardziej niespodziewanym momencie :)))
Miłego dnia
fajnie jest zmieniać :)
OdpowiedzUsuńpodoba mi się zielony :D
żółte kwiaty to astromerie a zielone to chryzantemy:)))oj wiem bardzo dużo na temat spontanu:)))i to tak siedzisz sobie spokojnie a tu spontan podżegacz -a może byś tu coś zmieniła..i się zaczyna rewolucja od poduszki:)))))
OdpowiedzUsuńPięknie :) uwielbiam takie połączenie kolorów!
OdpowiedzUsuńWspaniale prezentuje się Twój kącik wypoczynkowy :)
Taki wiosenny akcent jak najbardziej wskazany, gdy zaczyna tak szarzeć za oknem. Martuś my po prostu uwielbiamy twoje aranżacje, pomysły, twoje spojrzenie na każdy kącik domu:)
OdpowiedzUsuńStrasznie podobają mi sie te ilustracje rysownika :)
OdpowiedzUsuńLubię zestawienie błękitu z zielenią albo z różem.... Też tak mam trochę na przekór porom roku- skoro za oknem wszystko zaczyna się czerwienić i brązowieć- lubię w domu kolory wiosny lub zimy- to tworzy element zaskoczenia...a spontany są najlepsze :-) Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńTakie zmiany są fajne, choć nie wszyscy mężowie znoszą je łatwo ;) Bardzo podoba mi się ten obrazek na ścianie.
OdpowiedzUsuńpięknie
OdpowiedzUsuńPięknie u Ciebie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;-)
Bardzo podoba mi się jesienna odsłona pokoju dziennego :) i strasznie zazdroszczę możliwości tych spontanicznych zmian! Odkąd wprowadziliśmy się do nowego mieszkania, układ nowych mebli stał się jakiś taki skostniały. TV wiszący na ścianie, akwarium, które ma swoje miejsce i stół w wykuszu kompletnie blokują jakiekolwiek przestawianie :( I jakoś tak wyszło, że w całym mieszkaniu nie da się tego przeskoczyć...
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że diabeł jednak tkwi w szczegółach:)
OdpowiedzUsuńBardzo podobaja mi się po pierwsze 2 na pozór niewazne niebieskie dodatki: poducha i nastrojowy obraz na ścianie, które dodają całości fajnego charakteru no i zielenie - spokojne, ale i ożywiające w jakiś sposób stół. Super!
Podoba się !
OdpowiedzUsuń