Witam serdecznie
Chociaż z podziwem patrzyłam na kuchnie w bieli i czerni, które prezentowały moje koleżanki blogerki, to jednak daleka byłam od takiej konsekwencji kolorystycznej. Myślałam, że to zdecydowanie nie dla mnie. Za bardzo lubię kolory i częste zmiany. Ostatnio jednak zapragnęłam wyciszenia przestrzeni wokół siebie i niepostrzeżenie zaczęły nas w kuchni otaczań przedmioty w spokojnych barwach.
Mocne połączenie bieli z czernią tonują dodatki z naturalnego drewna, szkło i ceramika.
Jak zwykle zmiana dotyczy tylko dodatków, które łatwo schować i zamienić na inne.
Pojawiło się tu także kilka nowych - starych drobiazgów wyszperanych na targu staroci.
Udało mi się znaleźć taką oto uroczą wazę w trochę mniejszym niż klasyczna rozmiarze.
Idealna, żeby podać w niej, na przykład śledzie lub sos na wigilijny stół.
Na ścianie łapki do chwytania pokrywek przytrzymuje krowa ;)
Przez całą jesień w kuchni wisiały zasłonki uszyte z ikeowskiego materiału.
Do wczoraj, bo ich miejsce zajęła już gwiazda :)
Z Ikei pochodzą również czarno - białe grafiki motywem roślinnym.
Różową puszkę pokazywałam juz dwa posty temu :)
Do kompletu kupiłam w innym kolorze, ale również ze wzorem.
Domek na tilajty to również znalezisko targowe sprzed roku.
No i wałbrzyska perełka.
Sosjerka z dawno poszukiwanym przeze mnie, czarnym motywem roślinnym.
Takie wyszukane rzeczy cieszą mnie często bardziej niż kupione w sklepie.
W domu stoi jeszcze kilka wrzosów. Zdecydowanie nie poddają się presji świątecznej i nie ustępują miejsca innym roślinom.
Nawet ususzone dobrze wyglądają.
I ostatni gadżet, z przymróżeniem oka. Foczkę - solniczkę kupiłam za 2 złote :)
Za mało bieli? Za mało czerni?
Zapraszam na drugą odsłonę kuchni.
Będzie mniej romantycznie, a bardziej graficznie.
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na
oraz