Romantycznie, nostalgicznie, jak to jesienią...
W naszej kuchni powiało Prowansją.
Długo nie zmieniałam wystroju, który opierał się na złotych i czarnych dodatkach
w oldschoolowym stylu, teraz przyszedł czas na zmiany.
Zaczęło się od hortensji...
Zupy po prostu uwielbiam.
Jesienią właściwie każdego dnia można znaleźć coś w garnku.
Z porów i ziemniaków zrobiłam zupę, na którą przepis znalazłam na blogu Liski z whiteplate.com
Zamiast łososia dodałam jednak camembert.
Do podania użyłam nowej wazy, którą upolowałam na targu staroci.
Prawda, że finezyjna? ;)
Różowe, lniane serwetki to prezent sprzed lat od Mamy,
Słodki klimat przełamują dodatki w czerni i brązowym drewnie.
Zdjęcia wywołane w projektogram.pl znaleźć można już w całym domu.
Niebawem pokażę Wam ramkę ze zdjęciami z bloga.
Tutaj upieczone przeze mnie ciasteczka.
Wywołałam wiele zdjęć z bloga, żeby mieć pamiątkę,
kiedy do najstarszych postów już nikt nie dotrze.
Po kilku latach pomalowałam w końcu na biało wiszącą siatkę na owoce.
Była czerwona i nieczęsto wyglądała ze spiżarni.
W środku dynia baby boo. Musiałam się po nią wybrać aż do kwiatyimiut
Wciąż jest trudno osiągalna.
Nadal szukam dobrego sposobu na zasuszenie hortensji.
Zrywam je, kiedy zaczynają zasychać i wstawiam do wody, której już nie dolewam.
Lampkę odświeżyłam nowym kloszem z pepco. Kupuję je tam hurtowo ze względu na niską/normalną cenę.
Kącik herbaciany. Robię zapasy na zimę.
W rankingu herbat na pierwszym miejscu wciąż Milky Oolong.
Jestem ciekawa czy jesienne klimaty przeniknęły również do Waszych wnętrz?
Na koniec mały apel.
Nie dajmy się modzie na przyspieszenie świąt, cieszmy się jesienią :)
Pozdrawiam i życzę spokojnych, pełnych zadumy dni...
marta