Witajcie moi Drodzy!
Dzisiaj małe zaskoczenie.
Chociaż nie jestem zwolennikiem przyspieszania wszystkiego w czasie,
mogę pokazać Wam pierwszy, gwiazdkowy prezent.
Gwiazdkowy dosłownie i w przenośni :)
A wszystko zaczęło się tak...
Kiedy buszowałam z rodzicami po tkmaxx
wpadłyśmy z Mamą w mięciutkie koce ;)
Akurat robiło się zimno i sama myśl o chłodnych wieczorach sprawiała,
że wyniosłabym ze sklepu kilka z nich!
Mama wybrała szary z delikatnym motywem roślinnym,
a ja tradycyjnie zastygłam zastanawiając się nad wyborem pomiędzy
beżowym a granatowym w gwiazdki....
Mylicie, że wybrałam ten w gwiazdki? Niekoniecznie...
Tata już się niecierpliwił,
ja powoli kapitulowałam,
ale Mama nie poddaje się nigdy! :)
I tak, we wrześniu stałam się posiadaczką
wełnianego, ciepłego koca
w gwiazdki na Gwiazdkę :)
Beżowy też w końcu do mnie trafił...
Kolejnym, nowym-starym elementem w domu
jest okrągłe lustro, oprawione w skórę.
Znalazłam je na targu staroci.
Początkowo nie byłam do niego przekonana,
ale ostatecznie się zdecydowałam.
Stało się ono jednak powodem małego, rodzinnego konfliktu....
Wydaje mi się, że znalazłam dla niego idealne miejsce nad kominkiem.
Planowałam powieszenie tutaj lustra już dawniej,
ale sądziłam, że będzie to bardziej tradycyjny model.
W drewnianej ramie, zwieńczonej ornamentem...
Stwierdziłam jednak, że to nieco surowe, zgrzebne lustro całkiem dobrze tu pasuje.
Tymczasem zostało powieszone na ścianie obok, zamiast obrazu...
.... ponieważ G. nie chce słyszeć o zawieszeniu go nad kominkiem!
Nigdy nie robi przeszkód, zgadza się na wszystkie moje szalone pomysły,
dając mi wolną rękę i wspierając w działaniach.
Dobrze czuje się w domu i cieszy moim hobby.
W tym przypadku jest inaczej...
Próbowałam już wszystkiego, była nawet interwencja Teściowej ;)
Sąsiadki i nic.....
Może Wam uda się go przekonać?!
Odbicie w lustrze zdradza mój wybór odnośnie jesiennych dekoracji :)
Okazuje się, że okrągłe lustra w skórzanych obręczach są ostatnio obecne
w ofercie wielu wnętrzarskich firm i nawiązują do projektu,
który stworzył francuski architekt Jacques Adnet.
To chyba potęguje we mnie chęć zrealizowania swoich planów ;)
Ostatnio spotkała mnie miła niespodzianka.
Wygrałam candy na blogu uwielbiam czarować
Czekam na przesyłkę :)
Tymczasem wypoczynkowy kąt w pokoju dziennym zyskał trochę przytulności.
I chociaż na zewnątrz jeszcze ciepło i przyjemnie,
zaczynam się przygotowywać na długie, zimne wieczory.
Dziękuję za wszystkie komentarze, malie i dobre słowo.
Przyjemnego tygodnia!
marta